Słowa, które są droższe od kryształów Swarovskiego...

poniedziałek, 13 września 2010

…to słowa prawdy. Słowa, które bohaterowie powieści wypowiadają niezwykle oszczędnie, przywołując na myśl dziecko, mające połknąć dużą i gorzką tabletkę skutecznego lekarstwa. Przyglądamy się portretom psychologicznym trzech braci – zupełnie różnych, czasami obcych, których na pozór nie łączy ze sobą nic, prócz nazwiska.
Tor prowadzi rodzinne gospodarstwo, gdzie większość czasu pochłania opieka i obserwacja życia świń. Margido to właściciel zakładu pogrzebowego, a Erlend zajmuje się dekoracją wystaw w Kopenhadze. Każdego z braci poznajemy osobno, w różnych, właściwych dla nich światach, gdzie zdarzenia następują jedno po drugim, podążając ku osiągnięciu wzajemnej jedności i chęci odkrycia rodzinnej tajemnicy.

Świnia z gospodarstwa Tora zabija nowonarodzone prosięta – chociaż można było tego uniknąć. Margido przygotowuje pogrzeb młodego chłopca, który popełnił samobójstwo w tajemniczych – i znowu na pozór – okolicznościach. Erlend wypuszcza z dłoni kryształowego jednorożca, któremu odpada róg.
Symbolika wydarzeń jest zarówno zwyczajna, jak i niosąca ze sobą objawienie i przedstawienie przyszłości, mającej stać się w niedługim czasie teraźniejszością.

Powieść Anne Ragde buduje znaczeniowe pomosty pomiędzy psychologią bohaterów, wydarzeniami a osią czasu – od jej rozpoczęcia do zakończenia. Nie wyczerpuje swoich znaczeń, ani nie zamyka ich w autorytatywnej jednoznacznej interpretacji – tworzy obraz, który staje się trójwymiarowym w oczach i umyśle czytelnika.

Wydanie książki Ziemia kłamstw, przeszło pośród różnego rodzaju bestsellerów – zupełnie niezrozumiale – prawie bez echa. Ze szkodą – nie dla książki, ale dla czytelnika, bo może po nią nie sięgnąć. A wszakże jest to jedna z najlepszych powieści, wydanych w Polsce w 2010 roku.

Przerwał płytę Chopina w połowie walca numer 7 i włączył koncert fortepianowy Mozarta, aby zwiększyć dramaturgię i koncentrację. Teraz witrynkę należało zapełnić. Wszystko wyszczotkowane i odświętnie błyszczące. Witrynka miała stać się promieniejącą kaskadą światła, stworzoną przez mężczyznę w białych rękawiczkach i ze szczęściem we krwi. Właśnie ustawiał półkę ze zwierzętami i ptakami, miał akurat postawić jednorożca na miejsce, gdy ten wymknął mu się z rąk i upadł na podłogę. Z krzykiem opadł na kolana i podniósł figurkę. Róg odpadł z czoła, ale poza tym figurka była nienaruszona. Była cała, ale tylko jako koń. Cała jej magia leżała na parkiecie.
Anne B. Ragde Ziemia kłamstw

Prześlij komentarz