"Definitywnie opuszczony". Michel Houellebecq „Uległość”

niedziela, 15 listopada 2015
Nie zawsze dobrze jest milczeć. Czasami warto milczenie przerwać i zabrać głos w sprawie, nawet wtedy, jeśli może on być jedynie przypomnieniem wydarzeń z przeszłości. A może właśnie wtedy należy przypomnieć coś, co wydaje się ważne, przynajmniej jeśli chodzi o literaturę. Powieść Michela Houellebecqa przeczytałem zaraz po jej ukazaniu się w Polsce. Jej publikację poprzedzały głosy zarówno krytyków, jak i zwolenników przyjętej przez autora dialektyki. Na wielu płaszczyznach różne, w jednej mówiące tym samym głosem. Autor nie zaskakuje czytelnika świeżością spojrzenia, a oryginalność powieści w porównaniu do poprzednich książek, prawie w ogóle nie istnieje. Dlaczego w takim razie powieść może się podobać, a nawet są głosy, które twierdzą, że Uległość wypada znać.
Bohater powieści, François, jest wykładowcą literatury na Sorbonie. Specjalista od dziewiętnastowiecznego pisarza Jorisa-Karla Huysmansa staje się świadkiem i uczestnikiem zmian, jakie mają miejsce we Francji po wygranych wyborach parlamentarnych, w których Bractwo Muzułmańskie święci triumfy. Życie bohatera toczy się wokół przelotnych romansów (kwestia miłości jest marginalna, na tyle, że czytelnik może odnosić wrażenie, że bohater niezbyt dobrze się czuje w sferze uczuć, których nie rozumie, lub nie jest przekonany, co do ich wagi i większego znaczenia dla życia w społeczeństwie), które przynoszą mu jedynie przyjemność i przywiązanie, ale nie w kwestii głębokich uczuć. Perspektywa pracy zawodowej, w jakiej sam siebie stawia bohater Uległości, koncentruje się wokół literatury zaangażowanej, ale nie w kwestii wzrastania i dochodzenia do dojrzałości, a bardziej zaangażowania politycznego i obyczajowego, widzianego w świetle zmian, które François obserwuje na uczelni i w życiu publicznym. Wspomniane przemiany prowadzają w konsekwencji do utraty kobiety, która (chyba jako jedyna osoba) kocha bohatera, zamieszek na terenie całego kraju, a w finalnej części do głębokich zmian obyczajowych. Wątek rozruchów i zamieszek na terenie Francji, jest wątkiem mogącym właśnie w tej części klasyfikować powieść w nurcie apokaliptycznym i eschatologicznym; również powieści drogi ukazują podobny katastrofizm, chociaż w Uległości nie jest do końca rozwinięty, a przez to wydaje się być niekonsekwentnym w stosunku do całości powieści. 

Dlaczego Uległość jako powieść, może się podobać? Może dlatego, że stanowi pewnego rodzaju political fiction, która jest bardzo aktualna i może stać się obrazem zmian, które dotykają stosunkowo znaczną ilość środowisk i regionów współczesnego świata. Szkoda tylko, że powieść polityczna w wykonaniu autora Cząstek elementarnych jest raczej nieudolna, w pewnych momentach po prostu nudna, a w tych fragmentach, w których wydaje się ukrywać jakieś rozwiązania i symbolikę ważną dla tematu zmian religijnych i kulturowych, traci swój głos jeszcze przed finałem i pozostawia czytelnika w zupełnym niezrozumieniu dla wyborów i decyzji bohatera. Dodatkowo trzeba podkreślić, że jako powieść polityczna istotnie porusza tematy, które już od wielu miesięcy można przeczytać na pierwszych stronach gazet, ale niestety robi to posługując się językiem mało literackim, bez konstruowania szerokiej, wielogłosowej panoramy politycznej, która w tym przypadku mogłaby stanowić doskonałe tło dla powieści polifonicznej.

Abstrahując od tytułu powieści, wielka szkoda, że autor nie zdecydował się na konstruktywną krytykę nie tyle poddańczej postawy, ale samej idei, myśli, postanowienia, które doprowadzają do wymogu bycia uległym wobec takiej rzeczywistości dyktatu. Autorowi być może zabrakło wizji „po”, która klarownie pozwoliłaby podkreślić błędy i zagrożenia ze strony odmiennej kultury, która na siłę próbuje zostać przeszczepiona na inny teren. Czy autor „powiedział” czytelnikowi dlaczego jego pesymizm jest uzasadniony i tym samym prawdziwy? Nie do końca. Michel Houellebecq krytykuje, ale nie do końca jasno potrafi sprecyzować, co podlega jego krytyce, a co nie. Z jakimi zachowaniami jest w stanie się zgodzić, a jakie uważa za naganne. Przecież bohater, w scenie wyjazdu z Paryża, odkrywa brutalne morderstwo i nie jest w stanie zrobić nic, poza kradzieżą kanapki. Jego postawa, nie tylko w tej sprawie, jest postawą bierną, a kwestia uległości wydaje się w tym przypadku jedynie kwestią czasu. Może autorowi chodziło właśnie o taki obraz, a może po prostu nie potrafił w Uległości nazwać prawdziwego zagrożenia o którym, chcę wierzyć, pragnął napisać.

Czy jest to nowy głos w sprawie? Raczej inny, niż pozostałe. Może mniej przejrzysty, mniej klarowny i poukładany. Ale z całą pewnością wzbudzający silne emocje. 


Prześlij komentarz