Czas, który pozostał

wtorek, 9 sierpnia 2011

Archibald McLean jest złodziejem słynnych dzieł sztuki. Jego plan działania to kradzież dzieła w rocznicę śmierci jego autora. Taniec Matisse’a – 3 listopada, rękopis partytury Mozarta – 5 grudnia, Akt kobiecy Modiglianiego – 24 stycznia, później Klimt, Picasso, Goya oraz Bacon. Teraz nadeszła pora na Autoportret van Gogha.
W życiu Archibalda liczą się dwie kobiety – żona i córka. Pierwsza leży w szpitalu w śpiączce, druga nie zna swojego ojca. Valentine poświęciła swoje życie dla dziecka, nie pozwalając przerwać ciąży. Gabrielle pragnie poświęcić swoje życie, aby poznać ojca.

Martin Beaumont ma 36 lat. Jest policjantem zajmującym się ściganiem złodziei dzieł sztuki. Jego obsesją staje się pragnienie złapania Archibalda McLeana. Trzynaście lat temu poznał Gabrielle. Zakochał się w niej, a ona zakochała się w nim. Kilka dni spędzonych razem w San Francisco stało się czasem, w którym wydarzenia i uczucia rzuciły więzy pętające umysły, osobowości i pragnienia młodych ludzi. Czas, który pozostał, stał się czasem liczonym od chwili rozstania, aż do czasu, który nastąpił potem… Czasu, w którym nie pozostaje nic innego, jak dokonać wyboru kategorycznego z pełną świadomością cierpień i trudów, które muszą mu towarzyszyć.

W życiu Gabrielle najważniejsze są dwie miłości. Ta do ojca i ta do Martina. Wybierając jedną – traci drugą. Zbliżając się do drugiej, oddala się od pierwszej. Ale to tylko pozory perspektywy przestrzeni. Bo czy można oddalić się od miłości? Gabrielle musi doświadczyć nie tyle wyboru, ile wiary w wydarzenia niemożliwe i nierzeczywiste z jej punktu widzenia.

Z krótkich fragmentów układają się losy czworga ludzi – Gabrielle, Martina, Archibalda oraz Valentine. Połączone ze sobą życia tworzą jedno przeznaczenie, w którym można zrobić wszystko po za jednym. Nie wolno się zgadzać na jego bezwolne trwanie i urzeczywistnianie się. Bohaterom nie wolno zgodzić się na zapisany dla każdego z osobna los, który nie pozostawia złudzeń co szczęścia i jego obecności w ich życiu.

Guillaume Musso nie zaskakuje w Kim byłbym bez ciebie? Pojawia się schemat, podobny do wcześniejszych jego powieści. Autor Potem... nakłada kalki na swoje dotychczasowe dzieła i odbija, przerysowuje pewne sytuacje do nowych treści. Ale dzięki tej schematyczności, oryginalność twórcy jest widoczna, utrwalana i przypominana ciągle na nowo. Zagadnienia, które opisuje w swoich książkach, nie są tematami prostymi i przyjemnymi w doświadczeniu. Pozostawiają niezatarte ślady swojej obecności. Czas, który pozostał, to ten sam czas z filmu Françoisa Ozona. Pokazany z różnych perspektyw, przez różne pryzmaty i przefiltrowany przez świadomość utraty i ciągle trwającego przeznaczenia. To, co do tego tematu dodał Guillaume Musso to ocalenie wymykające się realnym ramom ograniczeń, wynikających z egoistycznego i upartego milczenia. A także szansa, którą właśnie daje miłość, aby nie za mało wypowiedzieć słów świadczących o tym, jak wielkie znaczenie pośród codzienności ma jej wyznawanie. To czas, w którym nie ma czasu na milczenie.

Kochać kogoś znaczy pozbawić go duszy i w ten sposób uświadomić mu, jak była ona wielka, niewyczerpana i jak promienna. Wszyscy cierpimy dlatego, że nie okrada się nas wystarczająco. Cierpimy z powodu siły, jaką mamy i jakiej nikt nie chce nam uświadomić.
Christian Bobin

Prześlij komentarz