Wspomnienie samego siebie...

sobota, 24 lipca 2010

Co się dzieje, kiedy droga po której idziemy nagle pęka i przed nami tworzy się olbrzymia wyrwa w ziemi… a my nie potrafimy dostrzec jej drugiego – niczym będąc nad rzeką – brzegu? Z powodu gęstej mgły wzrok nie jest w stanie ogarnąć otaczającego krajobrazu naszego świata, i świata, który nasz nie jest, ale jest obok nas. Możliwe są różne warianty zachowań i różne historie. Tak jak w jednej z powieści Virginii Woolf zatytułowanej Fale, bohaterowie są zdolni do wszelkich działań, lecz sama zdolność, to zbyt mało.

Co się dzieje wtedy, kiedy jedno zdarzenie w otaczającym nas świecie wpływa na nasze życie w tak dużym stopniu, że stajemy się wspomnieniem samych siebie?... Przed naszymi oczyma przelatują obrazy poprzedniego/obecnego życia, które wciąż trwając – nagle się skończyło.

Bohater Samotnego mężczyzny to człowiek, który żyjąc w bezpiecznej oranżerii miłości jako delikatny storczyk zostaje wystawiony – za sprawą doświadczenia śmierci – na działanie siarczystego mrozu. I nie chodzi w tej metaforze o porównanie mężczyzny do orientalnej rośliny, bo przecież każdy zakochany człowiek staje się niczym kwiat żyjący w cieplarnianych warunkach, lecz o obraz mężczyzny po stracie.
Wrażliwość człowieka ukazuje swoją twarz w chwilach ekstremalnych doświadczeń. Czy stając wtedy przed lustrem, widzimy nasz koniec, czy początek? A może jest to początek końca lub koniec początku? To wydumanie nie jest tak napuszone w obliczu straty miłości. Tragedii straty miłości. Każdej.

Do chwili, kiedy…
Posągi wracały na dawne miejsca: klasyczne rzeźby o krzywiznach porośniętych mchem, groteskowe postacie z czterech rogów ogrodu, strzegące wejść i wyjść. Robert Goolrick.

Prócz książki Christophera Isherwooda – Samotny mężczyzna – godny uwagi jest film Toma Forda, pod tym samym tytułem, będący ekranizacją tej powieści. Zachwyca subtelnymi ujęciami emocji, klimatem oraz muzyką Abla Korzeniowskiego. Wibrującą… porządkującą chaos… i namiętną.

Prześlij komentarz