Osad na dnie szklanego naczynia.

niedziela, 8 sierpnia 2010

Mroczna historia, to często nie ta wyczytana z gazety lub usłyszana z ust przyjaciółki. Mroczna historia, to często historia nas samych, naszego życia, oczekiwań i pragnień. To często my sami, my, którzy nie znamy samych siebie, a jeśli nawet znamy, to boimy się spojrzeć w głąb motywów własnego działania, żeby zrozumieć, co w nas jest dobre, a co złe. W momentach bez słów, w obliczu pożądania często zgadzamy się na to, aby ktoś inny – obcy – miał wpływ na nasze życie. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby dostrzec niszczycielski wpływ działania tej siły marazmu, który wytrąca się z naszego życia niczym osad na dnie szklanego naczynia i czyni gorzkim płyn, który się w nim znajduje.

To portret psychologiczno – zachowawczy bohaterów powieści Iana McEwana.
Autor Pokuty i Betonowego ogrodu napisał Ukojenie w 1981 roku.

Czwórka zupełnie różnych osób (w pierwszym wrażeniu są do siebie podobni), tworzą dwie pary: Mary i Colin oraz Robert i Caroline. Scenerią wydarzeń opisanej historii jest Wenecja. Ale nie ta romantyczna, o pięknej architekturze i rubinowo-czerwonym, wytrawnym winie. Jest to miasto w którym zawisł mglisty woal dyskretnych, kłamliwych niedopowiedzeń, niezaspokojonych i niepohamowanych żądz oraz złych skłonności.

Mimo iż dzień był wyjątkowo upalny, a barwa nieba wpadała bardziej w granat niż w błękit, morze, gdy wreszcie do niego dotarli tłoczną aleją pełną ulicznych kawiarenek i sklepów z pamiątkami, ukazało im się jako oleista, szara tafla

W powieści wszystko jest przewidywalne w tym sensie, że ciąg zdarzeń musi doprowadzić bohaterów do końca, które jakimkolwiek by było wydarzeniem, będzie i jest destrukcją w czystej postaci.

Prześlij komentarz