O wróżkach, najadach i czarownicy

piątek, 23 września 2011

Kendra i Seth spędzają wakacje u dziadka Sorensona, podczas gdy ich rodzice wraz z pozostałą częścią rodziny wybrali się w rejs wokół Skandynawii. Takie wakacje nie zapowiadały dobrej zabawy. Kendra wiedziała, że dziadek wcale nie zaprosił ich do siebie, żeby odpoczęli przed pójściem do szkoły. Słyszała jak mama poprosiła dziadka, żeby zgodził się nimi zająć na czas nieobecności rodziców.

Dziadek nie wydaje się być uszczęśliwiony przyjazdem wnucząt, a babcia gdzieś wyjechała w bardzo pilnej sprawie. Dom i ogród wzbudzają w dzieciach niemałe zainteresowanie, dodatkowo las otaczający domostwo stanowi dla Kendry i Setha tajemniczą zagadkę. Dziadek surowo zabronił wchodzić do lasu i do stodoły, zawierając z dziećmi pewien układ korzystny dla obu stron. Ale ciekawość Setha nie daje mu spokoju. Chłopiec wchodzi do lasu. Spotyka tam starą kobietę, mieszkającą w spróchniałym pniu drzewa, próbującą rozsupłać węzeł na grubym sznurze.
Kendra natomiast przez okno pokoju dostrzega Dale’a, pomocnika dziadka, wynoszącego w foremkach mleko; jak później przekonuje dziewczynkę – rzekomo dla zwierząt. Dzieci czują, że dziadek Sorenson skrywa jakąś tajemnicę, a złamanie wcześniej ustalonych zakazów może prowadzić do jej odkrycia.
Wydarzenia błyskawicznie następują, jedno po drugim. Dzieci poznają świat magicznego miejsca, którego ich dziadek jest strażnikiem. Poznają świat pięknych i próżnych wróżek oraz mroczą tajemnicę wiedźmy ze spróchniałego drzewa – Muriel Taggert. Dowiedzą się gdzie jest babcia, co się kryje w stodole, dlaczego wróżek nie wolno zamykać w domu na noc i co wspólnego z Baśnioborem ma „Gwiazda Wieczorna”.
Seth razem z dziadkiem i całym Baśnioborem znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie, a Kendra jako jedyna będzie w stanie im pomóc. Żeby tego dokonać, będzie musiała zrobić coś, co do tej pory nie udało się żadnemu śmiertelnikowi…

Rzadko się zdarza, że współczesne baśnie wywołują tyle prawdziwych emocji i poruszają dawno zastałe pokłady fantazji dorosłych czytelników – jeśli już takowi zdecydują się sięgnąć po baśń – co powieść Brandona Mulla Baśniobór. Jest to pierwsza część cyklu przygód Kendry i Setha w baśniowym rezerwacie magicznych istot. Książka jest doskonałą lekturą nie tylko dla młodych czytelników. Jej wartka akcja, szybkie i nieoczekiwane zwroty akcji, fantazyjność, przejawiająca się w opisach detali magicznych istot i miejsc, do których trafiają bohaterowie zwróci uwagę również dorosłego czytelnika, któremu podobały się takie dzieła jak Władca Pierścieni J.R.R Tolkiena czy pięcioksięgi Belgariada i Malloreon Davida Eddingsa.
Powieść oprócz swej zachwycającej baśniowości, wyczula młodego czytelnika na ważne kwestie natury etyczno-moralnej, a dorosłemu przypomina o trudnościach z nimi związanych i o wielkiej wadze wychowawczej, która zostaje nałożona na rodziców.
Książkę kończą Tematy do dyskusji, stanowiące doskonałe zagadnienia do rozwinięcia podczas zajęć szkolnych. Autor prezentuje jedenaście istotnych kwestii dla powieści, które mogą zostać rozwinięte w sposób uniwersalny dla szerokich potrzeb edukacyjnych.

Baśniobór jest debiutem powieściowym Brandona Mulla. Do chwili obecnej pisarz wydał pięć jego części. Już na początku grudnia, Wydawnictwo W.A.B. planuje wydanie drugiego tomu – Baśniobór: Gwiazda Wieczorna wschodzi.
Trwają prace nad ekranizacją Baśnioboru. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na pierwszy film o przygodach Kendry i Setha:)

Kendra spojrzała na foremkę z mlekiem. „Wypij mleko”. Jeśli Seth robił jej kawał, to nagle stał się dziesięć razy lepszym aktorem niż do tej pory. Zanurzyła palec w mleku i oblizała go. Jej brat miał rację: było słodkie i ciepłe. Na moment oślepiło ją słońce i musiała zamrugać.
Obejrzała się na Setha, który właśnie podkradał się do niewielkiej grupki wróżek unoszących się w powietrzu. Trzy z nich miały skrzydła jak motyle, a jedna jak ważka. Widząc coś tak niesamowitego, Kendra nie zdołała stłumić okrzyku.
Znów popatrzyła na mleko. Wróżka ze skrzydłami kolibra piła je ze złożonej dłoni. Jeśli nie liczyć skrzydeł, wyglądała jak szczupła kobieta o wzroście nieprzekraczającym pięciu centymetrów. Miała długie ciemne włosy i lśniącą turkusową halkę. Prędko odleciała, gdy tylko Kendra się zbliżyła.
To nie mogło być autentyczne, prawda? Musiało istnieć jakieś wytłumaczenie. Jednak wróżki były wszędzie, blisko i daleko, lśniły żywymi kolorami. Przecież Kendra nie mogła zaprzeczyć, ze widzi to, co widzi.

(…)
Kendra chodziła ścieżkami ogrodu jak otępiała, wśród wróżek dostrzegła wszystkie możliwe rasy. Niektóre wyglądały jak Azjatki, inne – jak Hinduski, Afrykanki i Europejki. Były też takie, które mniej kojarzyły się z ludzkimi kobietami, miały niebieską skórę i szmaragdowe włosy. Kilka miało też czułki. Ich skrzydła bardzo się różniły, większość przypominała skrzydła motyli, ale były elegantsze w kształcie i olśniewająco ubarwione. Wszystkie wróżki połyskiwały jasno, jaśniej niż kwiaty w ogrodzie, tak jak słońce świeci jaśniej niż księżyc.

Brandon Mull Baśniobór

Prześlij komentarz