Tomas Tranströmer laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury

piątek, 7 października 2011

Laureat tegorocznej Literackiej Nagrody Nobla urodził się 15 kwietnia 1931 roku w Sztokholmie. Z wykształcenia jest psychologiem. W roku 1990, po przeżytym udarze mózgu, zrezygnował z wykonywania zawodu i poświęcił się poezji.
Tomas Tranströmer jest częściowo sparaliżowany. Przebyta choroba spowodowała pewne ograniczenia i kłopoty z mówieniem. Podczas spotkań literackich, w których uczestniczy poeta, zawsze towarzyszy mu żona Monika, która pomaga mu w porozumiewaniu się z czytelnikami.

Poezję Tomasa Tranströmera można określić jako zdyscyplinowaną, zdystansowaną, a jednocześnie głęboko konfesyjną. Subtelność wrażeń poety, zawarta jest w jego wizji współczesnego człowieka, stojącego w opozycji do otaczającego go świata. Przeżycia religijne i przemyślenia z nimi związane, są główną typologią wartościującą uczestnictwo w świecie.
Dość częste określenie osoby Tomasa Tranströmera jako poety, to „szwedzki Miłosz”, z uwagi na podobieństwa poetyckie – zarówno warsztatu jak i tematyki utworów.
Werdykt Akademii Szwedzkiej uzasadniał przyznanie nagrody za zwięzłe, przejrzyste obrazy, które dają nam świeży dostęp do rzeczywistości.
Warto dodać, że poeta był już wielokrotnie wymieniany jako faworyt do tej najbardziej prestiżowej nagrody literackiej. Znana jest także opinia, że w roku 1996 był głównym konkurentem Wisławy Szymborskiej do nagrody.


Tomas Tranströmer

Łuki romańskie

We wnętrzu ogromnego kościoła romańskiego cisnęli się turyści.
Rozpościerało się sklepienie za sklepieniem bez prześwitu.
Drgało kilka płomyków świec.
Objął mnie anioł bez twarzy
i zaszeptał przez całe ciało:
„Nie wstydź się tego, że jesteś człowiekiem, bądź dumny!
W twoim wnętrzu otwiera się sklepienie za sklepieniem bez końca.
Nigdy nie będziesz gotowy i tak jest słusznie.”
Byłem ślepy od łez
i wyprowadzono mnie na buzującą od słońca piazzę
wraz z Mr i Mrs Jones, Panem Tanaką i Signorą Sabatini
a we wnętrzu ich wszystkich otwierało się sklepienie za sklepieniem bez końca.



Air mail

Szukając skrzynki pocztowej
niosłem list przez miasto.
W puszczy z kamienia i betonu.

Latający dywan znaczka
chwiejne litery adresu
plus pod pieczęcią ma prawda
szybująca ponad morzem.

Atlantyku wijące się srebro.
Zwały chmur. Rybacki kuter
jak pestka oliwki wypluta.
I blada blizna po kilu.

Tu w dole robota się wlecze.
Często zerkam na zegarek.
Cienie drzew to czarne cyfry
w tej zachłannej ciszy.

Prawda na ziemi spoczywa
lecz nikt nie odważy się wziąć jej.
Prawda leży na ulicy.
Nikt nie uczyni jej swoją.


Przełożył Leonard Neuger

Źródło informacji i poezji: http://silvarerum.eu/transtromer

Prześlij komentarz