Julian Barnes „Puls”. Herbata kremowa z Devonshire i gorzkie pomarańcze

wtorek, 1 listopada 2011

Puls to czternaście opowiadań angielskiego prozaika – postmodernisty, Juliana Barnesa. Tematem przewodnim jest życie, ze wszystkimi blaskami i cieniami, celebracją wspólnie spędzonych chwil oraz momentami odchodzenia. Tom jest podzielony na dwie części. W części pierwszej, cztery opowiadania to połączony osobami dialog – rzeka, w którym wszystkich jego uczestników z imienia poznajemy dopiero na zakończenie ostatniego z nich. U Phila & Joanny – czteroaktowy dialog, na który składają się odsłony W sześćdziesięciu procentach, Marmolada, Ręce pod stołem i Jeden na pięciu, zawierają bogactwo tematyczne, które mogłoby posłużyć jako kanwa niejednej powieści. Poprzez barokowe wizje nietrwałości ludzkiego życia, w które pomimo powagi zagadnienia zostaje wpleciona dosyć pokaźna dawka nie tylko angielskiego humoru, polityczne sympatie oraz antypatie, aż do kulinarnych preferencji bohaterów, autor przedstawia skondensowany pejzaż refleksyjny bardzo współczesnej middle class. Mniej współczesnej, ale jednak nadal, pozostają opowiadania: Pójść do łóżka z Johnem Updikiem, Świat ogrodników czy W(y)kroczenie. W pierwszym z nich dwie przyjaciółki – pisarki, średniej klasy, analizując wspólnie spędzone chwile, zaczynają odnajdywać w swojej długoletniej przyjaźni pewnego rodzaju wolne przestrzenie, niedopowiedzenia, które stają się tym, co powoduje naruszanie fundamentu ich znajomości i wzajemnego zaufania. Pytania, które sobie stawiają, nie przynoszą jednak wyjaśnienia, lecz jedynie zaostrzają kontury owych wolnych przestrzeni.
W Świecie ogrodników małżeństwo z ośmioletnim stażem próbuje zastąpić swoje – innego rodzaju niż w opowiadaniu Pójść do łóżka z Johnem Updikiem – wolne przestrzenie, które przez osiem lat powiększały się z dnia na dzień, aż doprowadziły do bardzo realnego braku namiętności – i prawdopodobnie miłości również – pomiędzy małżonkami. Przedstawiona w tej mglistej scence kompensacja, czyni ją (prawie) rodzajową, czyli taką, która wielokrotnie występuje w literaturze jako obraz kryzysu wieku średniego, który de facto bardzo często z wiekiem średnim nie ma nic wspólnego, gdyż ten następuje znacznie później i trudno w nim mówić o różnicy oraz niezgodności charakterów.
W(y)kroczenie natomiast, pokazuje wpływ drobiazgowości na wzajemne relacje międzyludzkie, mogące doprowadzić do wirusowego zapalenia emocji i uczuć. Drobiazgowość jest w tym opowiadaniu przedstawiona jak multiplikujący się wirus, który atakuje swoim kwasem nukleinowym uczucia drugiego człowieka, któremu prawdopodobnie zależy na bliskości partnera, ale z braku odpowiedniej szczepionki, musi pozostawić go samemu sobie.

Druga część zbioru, zawiera pięć opowiadań. Ostatnie – tytułowy Puls – wydaje się być najlepszym ze wszystkich zawartych w tomie. Pomimo smutnego i bolącego tematu śmierci, autor przedstawia refleksyjność bohatera przefiltrowaną przez dojrzałą miłość i chęć wiary. Subtelność tej sceny, polega na jej wyciszeniu pomimo doniosłości – przy jednoczesnym ukazaniu możliwości dalszego życia po doświadczeniu śmierci.
To opowiadanie, być może jest bezpośrednio połączone z refleksjami i przemyśleniami autora po śmierci żony – Pat, której nie tylko zbiór opowiadań Puls, ale wszystkie książki pisarza są dedykowane. (Wspomina o tym również Marek Bieńczyk w artykule So British!, zamieszczonym w 2 numerze „Książek”). Smutek zachowuje w nim prawdziwą i naturalną formę, nie przybiera żałoby bezosobowej; cierpienie i żałość nie ma w nim nic wspólnego z doświadczeniem pustki i brakiem obecności, a raczej ze zrozumieniem procesu odejścia i z czasem, który nieustannie przemija.

Puls w pewnych momentach wywołuje na twarzy czytelnika uśmiech. Są też i takie chwile, w których czytelnik będzie zmuszony do refleksji nad sensem życia i zasadnością podejmowanych w nim rozmaitych decyzji. Julian Barnes w pewnych fragmentach zachwyca, ale w innych wydaje się pomijać, bądź też nie do końca rozwijać istotny wątek. W pewnych opowiadaniach brakuje wiarygodności opisywanych emocji, a ich bohaterom prawdziwości i przestrzeni charakteru, dzięki którym ich działania mogą wydawać się prawdopodobne.
Puls to dobre opowiadania, ale czy wystarczające, aby można je było długo pamiętać? Czy stanowią świeży powiew – w zakresie tematu, czy też wyjątkowości językowej – dla krótkich form?

Może ta ich powtarzalność dodatkowo podkreśla ważny temat, jakim jest życie?

Julian Barnes Puls – polecam, jako wstęp przed The Sense of an Ending.

Prześlij komentarz