O tym, jak chłopiec, jamnik i demon ratują świat. John Connolly „Wrota”

niedziela, 22 stycznia 2012

Po enigmatycznej i poniekąd kontrowersyjnej powieści Johna Connolly’ego Księga rzeczy utraconych, czytelnik dostaje do rąk Wrota. Powieść równie ciekawą, dedykowaną tym razem nastolatkom. Chociaż dorosły czytelnik, czytając książkę, będzie miał nie mniejszy uśmiech na twarzy, niż nastolatek…

Powieść jest historią małego, angielskiego miasteczka Biddlecombe i zamieszkującego w nim jedenastoletniego Samuela Johnsona. Chłopiec wraz z wiernym towarzyszem, jamnikiem Boswellem, pojawił się przed drzwiami domu państwa Abernathy, przy alei Crowleya 666, dwudziestego ósmego października, na dwa dni przed Halloween, w nadziei uzyskania słodyczy z okazji nadchodzącego święta. Pan Abernathy nie jest zachwycony najściem chłopca, z bardzo konkretnego powodu. W piwnicy domu czekała na niego żona, razem ze znajomymi – Doris i Reginaldem Renfield. Wszyscy byli przebrani w czarne, długie szaty.

Samuel usiadł na małym murku, przed domem państwa Abernathy, gdy w pewnej chwili coś rozbłysło za jego plecami zimnym, niebieskim światłem. W powietrzu zaczął unosić się obrzydliwy zapach zgniłych jaj. Zaciekawiony chłopiec podszedł do piwnicznego okienka i zajrzał do ciemnego pomieszczenia, z którego sączyła się niebieska poświata. To, co zobaczył, nie miało nic wspólnego z przebraniami z okazji Halloween… Czworo dorosłych, zostało kolejno wciąganych i wypluwanych przez „coś”, co znajdowało się w niebieskim portalu o kształcie pierścienia. Chłopiec dostrzegł jak z mgły wyłania się postać sąsiadki. Po tym, co zobaczył, wiedział, że pani Abernathy, wcale nie jest panią Abernathy, a to, czego był świadkiem, wymaga natychmiastowego powiadomienia dorosłych – o wszystkim będzie musiał powiedzieć swojej mamie, tylko czy mama uwierzy w coś, w co trudno uwierzyć?

Tak rozpoczyna się opowieść o chłopcu, który postanowił uratować świat przed najazdem demonów; który postanowił zrobić wszystko, żeby świat się jeszcze nie skończył. Czytelnik spotyka w niej mnóstwo różnych postaci – mniej i bardziej sympatycznych – z których każda wyróżnia się wyjątkowym charakterem, osobowością oraz poczuciem humoru. Poznajemy sympatycznego i „dobrze wychowanego” Głumba, demona, który jest Dopustem Pięciu Bóstw, wyjątkowo złośliwą i niebezpieczną panią Abernathy, która wcale nie jest panią Abernathy, wielebnego pastora Usshera oraz zakrystiana pana Berkeley’a z parafii świętego Cykorusa, próbujących ocalić świat przed zmartwychwstaniem złego Biskupa Bernarda Bydlaka, a także Marię i Toma, przyjaciół Samuela, którzy pomogą mu w ocaleniu świata. Niemałą rolę w powieści odgrywają naukowcy pracujący w CERN-ie, którzy jako jedyni uwierzyli w opowieść chłopca o demonach chcących przejąć władzę na Ziemi i w całym Wszechświecie.

W powieści niezwykle interesujące są przypisy. Pozostają one nie tylko specyficznym źródłem wiedzy, lecz również swoistym głosem uzupełniającym akcję utworu, tłumaczącym i przedstawiającym trudne sytuacje, widziane z perspektywy nastolatka. Komizm powieści, oparty na różnicowaniu trzech światów – świata dorosłych, dzieci oraz demonów – tworzy wyjątkowy klimat komedii grozy, w której na właściwym miejscu znajdują się wszyscy, może poza demonami. Wyjątkowo trafne spostrzeżenia, dotyczące życia dorosłych, które przedstawia Samuel, stanowią doskonałą perspektywę dla dojrzałych czytelników powieści. Perspektywę, która odsłania postrzeganie własnego świata, osoby, problemów i otwartości – bądź jej braku – na potrzeby dzieci. Dodatkowo daje możliwość wniknięcia w bogatą, dziecięcą fantazję, dla której nie ma ograniczeń, murów i barier z żadnej strony. Której królestwo wydaje się niczym nieograniczone. John Connolly, dodatkowo bierze pod ironiczną i komediową lupę naukowców. Dorosłych, dla których marzenia i możliwości stanowią jedność. Dla których nie istnieją ograniczenia – tak, jak w przypadku dziecięcej fantazji, wszystko wydaje się możliwe i uzasadnione. Czytając Wrota – nawet opisy groźnych demonów – odnosi się wrażenie, że autor w całości pozbawił złych bohaterów ich demoniczności, ich prawdziwej natury przebiegłości, sprytu, złośliwości, przy jednoczesnym zachowaniu trudności i powagi sytuacji. Kiedy należy się bać – należy się bać na niby, ale należy to robić. Wcale nie oznacza to jednak udawania, czy kłamstwa. Bardziej ma na celu zrozumienie różnić występujących pomiędzy bohaterami. Jest to też próba przedstawienia inności światów – ludzkiego i demonicznego, dorosłego i dziecięcego, a także podkreślenie jednolitości w sposobie podchodzenia do sposobu rozwiązywania zagadek świata – przez dzieci oraz naukowców. Wrota to także powieść o potrzebie przyjaźni i odkrywaniu własnej natury w sytuacjach wyjątkowych – oczywiście przedstawiona w sposób komiczny i śmieszny, ale nie prześmiewczy. Są to sytuacje opisane z właściwą dozą przyjaźni i zrozumienia, porządku i sympatii dla bohatera, któremu akurat przypadło w udziale coś, co może nie wygląda ładnie, ale co bohater stara się ze wszystkich sił odmienić, żeby chociaż trochę lepiej wyglądało :)

Jeśli ktoś szuka powieści, która wywołuje uśmiech na twarzy, to jest to doskonała powieść, żeby zacząć się uśmiechać :)

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niebieska Studnia.

Prześlij komentarz