Bohaterem powieści Johna Connolly’ego Księga rzeczy utraconych, jest dwunastoletni David, którego czytelnik poznaje w dwóch newralgicznych dla niego momentach. Pierwszym z nich jest tocząca się wojna, natomiast drugim – śmierć matki Davida. O ile wojna pośrednio wpłynęła na zmianę miejsca zamieszkania chłopca – David wraz z ojcem i Rose, nową żoną ojca, przeprowadzili się do wielkiego domu Rose, na północny zachód od Londynu – o tyle odejście matki, spowodowało katastrofę w delikatnym i dziecięcym jeszcze życiu bohatera. Dodatkowym wyzwaniem dla Davida jest pojawienie się na świecie Georgiego, przyrodniego brata, któremu ojciec musi poświęcać znaczną część swojego czasu. Chłopiec czuje się porzucony i niezrozumiany. Wraz ze śmiercią matki stracił wszystko, co należało do jego szczęśliwego życia. Po jej odejściu, mieszkając jeszcze wraz z ojcem w Londynie, zaczyna słyszeć szepty otaczających go książek; zaczynają się też dziwne omdlenia, na które lekarstwa szuka psychiatra leczący chłopca – doktor Moberley. David nie potrafi znaleźć wspólnego języka ani z nową żoną taty, ani z nim samym. Pewnego dnia, chłopiec dostrzega z ogrodu dziwną postać, przeglądającą książki w jego pokoju na poddaszu. Innym razem śni mu się Garbus, który nazywa go „nowym królem”. Po kolejnej kłótni z ojcem i Rose, chłopiec słyszy w nocy głos matki, który błaga go o pomoc. David musi przejść przez dziurę w murze, prowadzącą do starego ogrodu…
Po drugiej stronie, na dwunastoletniego chłopca czeka baśniowy świat, który jak się okazuje jest nie mniej przerażający od wojennej rzeczywistości, jaką chłopiec pozostawił za sobą. David spotyka Leśniczego, mężczyznę z siekierą, który ostrzega go przed złymi istotami zamieszkującymi las. Chłopiec poznaje historię powstania nowej rasy – wilkonów – postaci dużo groźniejszych od wilków i znacznie od nich okrutniejszych. Musi odnaleźć matkę i dostać się z powrotem do świata rzeczywistego. Jedyną osobą, która może mu w tym pomóc – jak twierdzi Leśniczy – jest król, który już dawno temu stracił władzę w tajemniczej krainie, posiadający magiczną Księgę rzeczy utraconych, mogącą pomóc chłopcu w wydostaniu się z krwawej baśni.
Bohater powieści, spotyka na swojej drodze wiele ciekawych i makabrycznych postaci. Jedną z nich jest łowczyni, kobieta, która dzięki magicznemu balsamowi tworzy zwierzęco – ludzkie hybrydy istot. Chłopcu – zawdzięczając wszystko swojemu sprytowi i opanowaniu – udaje się przechytrzyć groźną kobietę, którą w konsekwencji swoich działań spotyka zasłużona kara. David zaprzyjaźnia się z siedmioma krasnoludkami – komunistami oraz poznaje Królewnę Śnieżkę, królewnę, która nie ma nic wspólnego z baśniową postacią, stworzoną przez braci Grimm. Spotyka na swojej drodze rycerza Rolanda, z którym zawiera umowę. Pomoże rycerzowi odkryć prawdę o tajemniczej Cierniowej Fortecy, a ten w zamian zawiezie chłopca do królewskiego zamku. Po drodze zabijają Bestię i spotykają Garbusa…postać, którą David już kiedyś spotkał, oszusta, przed którym ostrzegał go Leśniczy. Garbusa, którego ponoć boi się nawet król…
Powieść Johna Connolly’ego, stanowi na swój sposób wyjątkowe i bogate znaczeniowo studium baśniowości oraz mityzacji tekstu, na pozór prostego, zawierającego fabułę o naturze fantasy. Jest to zbiór quasi-baśni jednolity i spójny interpretacyjnie, które posłużyły autorowi do przedstawienia jednej opowieści, w której dwunastoletni bohater dojrzewa, staje się świadomy swoich emocji i uprzedzeń, a jednocześnie uczy się wartościować, nazywać i oddzielać dobro od zła. Pojedyncze opowieści w tekście stają się niczym rosyjskie matrioszki – opowieści zamknięte jedna w drugiej. Niczym w filmie Uczeń czarnoksiężnika, jedno zło, zostaje zamknięte w kolejnym. A najmniejsza z pozoru laleczka, zawiera w sobie największy nośnik zła. Centralną postacią w Księdze rzeczy utraconych, jest ta właśnie najmniejsza matrioszka – Garbus. Odkrycie i zrozumienie poszczególnych opowieści, umożliwia dotarcie do sedna historii. Centralizacja i esencjalizm złego, nie odbywa się w osobowości króla, który jako dziecko zdradził swoją przyrodnią siostrę, bezpośrednio nie należy również do portretów wilkonów i złej łowczyni, ale koncentruje się w osobie Garbusa łączącego wszystkie opowieści, a nawet więcej – łączącego ze sobą dwa światy. Ten baśniowy wraz z rzeczywistym, w którym po raz pierwszy David spotyka Garbusa.
Baśniowość w powieści jest zachwiana, odwrócona, zamieniona. Jej wartość zostaje przefiltrowana i przeciśnięta przez jungowską personę i archetypy – często w powieści zmieniane, których wartość i znaczenie zostają na nowo ustalone. Ten specyficzny zabieg zmiany wartości ma na celu stworzenie interpretacyjnego palimpsestu, w którym jedna opowieść przebija, prześwituje przez drugą, przy jednoczesnym nakładaniu się na siebie. Dzięki temu w powieści istnieje wielokrotność happy endów oraz kategoryzacja popełnionych win i następujących po nich kar. Kwestia ważkości imienia, została już kilkakrotnie podkreślana nie tylko w literaturze. Ostatnio, brytyjska pisarka Rhiannon Lassiter, w swojej powieści Wykreślone imię, za którą otrzymała nominację do Guardian Award, podnosiła w wyjątkowo oryginalny sposób ten temat. W Księdze rzeczy utraconych, opowieści o okrucieństwie, oszustwie i osamotnieniu, tylko w jednym przypadku nie pojawiło się rozwiązanie pożądane i wskazane jednocześnie. Stanowi ono również zagadkę w perspektywie całej powieści. Jednakże ten motyw, dodatkowo wzmacnia przestrzeń istniejącą pomiędzy dobrem, a złem, i podkreśla różnice między oczekiwanymi, a oczekującymi, między tym, co może się wydarzyć, a tym, co się wydarzy.
Na marginesie dyskusji
Na temat powieści Connolly’ego, toczyło się już wiele dyskusji. Zaskoczył mnie jednak fakt podnoszony przez czołowych polskich pisarzy literatury fantasy. Postawione pytanie – czy Księga rzeczy utraconych jest powieścią dla dorosłych, czy dla dzieci, jest jak zadawanie pytania o horror, w którym bohaterem jest dwunastolatek. Czy jest to film dla dzieci, czy dorosłych? Odpowiedź jest chyba jasna, pomimo wieku bohatera.
Zastanawia mnie również stwierdzenie, jakoby książka wpadła w martwe pole pomiędzy. Czy rzeczywiście tak jest? Czy powieść ma w sobie naprawdę tak mało mądrych baśni i ciekawych finałów, że nie znajduje właściwego odbiorcy? Myślę, że nie do końca jest tak. Problemem nie jest próżnia, bo w moim mniemaniu takowa wcale nie istnieje, lecz najzwyczajniej umiejętność czytania pozbawiona stereotypów, umysł pozbawiony wzorów interpretacyjnych i otwarty na tworzenie i nazywanie nowych znaczeń i odkrywanie innych słów symboli. Być może potrzebne jest postrzeganie opisywanych wydarzeń, z perspektywy nowego układu znaków, gdzie pośród znanych czytelnikowi do tej pory, istnieją inne – o nowych kształtach i formach – dla których wyobraźnia autora znalazła nazwę i odpowiednie znaczenie.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niebieska Studnia.
Brzmi niesamowicie. Kojarzy mi się oczywiście z "Lwem, czarownicą i starą szafą" i filmem "Labirynt fauna".
OdpowiedzUsuńI jest niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńAle to chyba bardziej niesamowitość „Labiryntu fauna”, niż „Kronik Narnii”.
„Księga rzeczy utraconych” jest wspaniałą baśnią… dla dorosłych :)