W wierszu wszystko jest zamknięte i doskonałe jak w absolucie. Bo taka jest natura poezji. Jakkolwiek stawia pytania i próbuje na nie udzielać odpowiedzi, robi to z koronkową precyzją białej nici. W tym przypadku opowieść zaczyna się od świętego Pawła z Tarsu, Apostoła, który prawdopodobnie wiosną 55 roku, w Efezie, napisał Pierwszy List skierowany do mieszkańców Koryntu. 13 Rozdział tegoż Listu, to jedne z najpiękniejszych słów, jakie kiedykolwiek zostały wypowiedziane opisując naturę miłości.
Tomik poezji Gadu gadu, otwiera Hymn o poetkach. Wiersz opisuje naturę poetki, a dokładniej poetek, kobiet, których treścią staje się widzenie i wyrażanie świata, posługując się starożytnym językiem poezji. Językiem, który ulegał wielokrotnym przemianom na przestrzeni wieków, ale który zawsze pozostawał wierny tym jedynym w swoim rodzaju układom słów, które mieściły w sobie tysiące i miliony dialogów, setki zagadnień. Które potrafiły udźwignąć ciężar rzeczywistości, teorię bytu i zamknąć je w jednym, małym ziarnku piasku, zrodzonym czasem nawet z jednego tylko słowa.
Jak wygląda współczesna poetka? Czy wygląda tak, jak została przedstawiona przez Annę Dwojnych? Czy jest taka, jak w wierszu? Na kolejnych stronach spotykamy Jezusa i Piotra, niewymienionego z imienia, ale wyraźnie obecnego papieża Polaka, Edgara Allana Poe, Safonę, a także Sylwię Plath. Tomik rozpoczyna się przywołaniem Nowego Testamentu, a kończy wspomnieniem Starego. Wiersze Anny Dwojnych, są spojrzeniem na otaczającą rzeczywistość oczyma poetki – socjolożki. Ale też są palimpsestami, które przy zrzuceniu z siebie pierwszej warstwy tekstu, odsłaniają wnętrza, w których pojawiające się pytania należą do metafizyki, do gruntu zainteresowań strukturą rzeczywistości. Indywidualne (Związek z K. a chaos deterministyczny), a czasami nawet intymne (*** ostatnio bawię się) podchodzenie do świata i widzenie siebie w opozycji do przeżytych wydarzeń, w kategorii uwrażliwienia na odbierane bodźce, stawiają młodą poetkę w szeregu ze wspomnianą autorką doskonałego Kolosa i Ariela. Dodatkowo, dzięki socjologicznemu podejściu, wiersze z Gadu gadu są zwierciadłem współczesnego świata i lustrem współczesnej poetki. Ocalają poezję przed sekularyzacją, a ich lodowatość pobudza do życia to piękno, które jakże często jest zamknięte w cierpieniu i bólu.
Heathcliff,
czemu dziś tak cicho
nienawidzisz
chodź pójdziemy na wzgórza
znów będzie tak zimno i spokojnie
doskonale aż do bólu
tylko wtedy kwitną
wrzosy
To wiersz Moi kochankowie mieszkają na Woronicza a ja chcę dożyć spokojnej starości.
Gadu gadu o ironicznym tytule – bo to jest zupełnie tak, jakby ktoś w bukiecie z różowych stokrotek ukrył trzy białe orchidee – jest pełen wyrazistych spojrzeń i krótkich westchnień. Prostota utworów, jest ich elegancją. Ten tomik poetycki jest debiutem. Jest to też poprzeczka wysoko postawiona dla jego autorki. Utwory w nim zawarte nie męczą, posiadają pozorną lekkość ciężkich zagadnień, a zmysł obserwacyjny i język poetycki, pozwalają autorce rzeczywistość „przeliczać na wiersze”. Przedstawiają portret współczesnej młodej damy, która nie dosyć, że świetnie opanowała starożytny język poezji, to jeszcze „czyta Doktora Żywago i nosi perły” – więc robi rzeczy, które w jej wieku uchodzą za dawno zapomniane.
ciekawa propozycja, dziękuję za podsunięcie pomysłu na nową książke, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZaskakujące źródło inspiracji... to ja dziękuję:)
OdpowiedzUsuńI pozdrawiam:)