Za zasłoną czasu. Kate Morton „Dom nad jeziorem”

wtorek, 27 września 2016


Rok 1933. Alice Edevane, początkująca pisarka zakochuje się w ogrodniku Benjaminie Munro. Daffyd Llewellyn, stary przyjaciel rodziny prosi dziewczynę o spotkanie, zaniepokojony, chce jej przekazać pewne wiadomości. Umawiają się na spotkanie późnym wieczorem, niestety do spotkania nigdy nie dochodzi. Młodszy brat Alice, Theo, znika w tajemniczych okolicznościach. Rodzina jest pogrążona w rozpaczy, a Constance, babcia Theo, w trakcie przesłuchania przez policję zaczyna tracić zmysły. 
Alice widząc do jakich rzeczywistych wydarzeń mogła doprowadzić fabuła jej powieści Żegnaj, pajacyku, postanawia milczeć… przez siedemdziesiąt lat. 

Rok 2003. Sadie Sparrow, policjantka na przymusowym urlopie, opuszcza Londyn i przyjeżdża w odwiedziny do swojego dziadka Bertiego do Kornwalii. W trakcie spaceru z psami odkrywa wspaniałą, ale opuszczoną posiadłość, ukrytą pośród zdziczałych ogrodów. Zainteresowana historią domostwa, trafia na niewyjaśnioną zagadkę zniknięcia dziecka. Zagadkę, której próba wyjaśnienia pozwoli Sadie nabrać dystansu do sprawy nad którą pracowała w Londynie. Kobieta nie tylko zburzy spokój Alice Edevane, uznanej pisarki powieści kryminalnych, ale też zmierzy się z własną przeszłością, własnymi oczekiwaniami i doświadczeniem pracy zawodowej. 

Dom nad jeziorem to najnowsza powieść Kate Morton, autorki m.in. Domu w Riverton, Zapomnianego ogrodu i Milczącego zamku. Kolejny raz australijska pisarka oddaje do rąk czytelnika sprawnie napisaną powieść, której akcja osnuta jest wokół wydarzeń wojennych, a cały katalizator zdarzeń wypływa z braku porozumienia pomiędzy aktorami dramatu. Powieść czyta się wyjątkowo przyjemnie, raczej nie wzbudza silnych emocji, ale też nie pozostawia czytelnika bez zainteresowania. Atutem są dialogi i monologi wewnętrzne bohaterów, i to właśnie dzięki nim Dom nad jeziorem wyróżnia się pośród innych powieści, pozostających tematycznie w podobnej konwencji wielkiego domu, angielskiej wsi, przyrody przepełnionej promieniami słońca i zapachami lata. 

Na jednym z portali internetowych przeczytałem, że powieść jest smutna. Myślę, że nie jest bardziej smutna niż wspomnienia wojenne, doświadczenia ludzi, którym wojna odebrała ukochane osoby i najszczęśliwsze chwile życia. Ale też czytelnik, który zna prozę pisarki, nie jest ani zawiedzony ani rozczarowany tą nostalgią, która przepełnia klimat jej książek. Dzięki niej zyskują uroczą oniryczność, rozmycie, angielską, pachnącą wilgotnym lasem mgłę, a światło przypomina blask z obrazów impresjonistów. W tej powieści również, jeśli jest opisywany ogród i las, to są to ogród i las, które w bardzo naturalny sposób przywodzą na myśl pociągnięcia pędzla na jednym z obrazów. Jeśli autorka wraca do okresu wojny, to również wyobrażenie czytelnika za sprawą plastycznych opisów kreśli smutek ruin zniszczonych budynków. I wcale nie trzeba być historykiem, żeby obraz w umyśle okazał się prawie trafiony, odbiegający tylko trochę od zdjęć oglądanych w muzeach czy archiwach. 




Jeśli chodzi o porównanie Domu nad jeziorem do innych powieści Kate Morton, to warto wspomnieć o umiejętności pisarki do ukazywania braku zdolności bohaterów do porozumienia. Zarówno w tej powieści, jak i w Milczącym zamku czy Domu w Riverton, bohaterowie nie potrafią przełamać swoich emocji i pokonać lęków, aby odzyskać zdolność prostego dialogu. Nie są w stanie wyrzec się dumy: czy to z samego faktu posiadania, czy z bycia sobą, taką i takim, jakimi mają ich postrzegać otaczający ludzie. 

Czytając Dom nad jeziorem przychodzi na myśl inna powieść, innego kalibru, ale o wielu wspólnych wątkach i obrazach. Myślę o Pokucie Iana McEwana. Ale jeśli myślimy o winie, odkupieniu i odkryciu prawdy, dodatkowo chcielibyśmy żeby opowieść dobrze się skończyła, to Kate Morton spełnia nasze życzenia. I to się udaje w wyjątkowo wdzięczny sposób. 

Źródło zdjęcia pisarki: https://alumni.uq.edu.au/a-writers-life

Prześlij komentarz