Nieśmiertelna Mademoiselle

sobota, 5 lutego 2011

Któż z nas nie zna najsłynniejszego zapachu świata; zapachu róży i jaśminu zamkniętego w prostym i eleganckim, szklanym flakonie? Mowa tu oczywiście o powstałym w roku 1921 zapachu Chanel No.5. Od początku swojego istnienia, Dom Mody Chanel wskazywał drogę w trendach dobrego stylu i ubioru kobiet całego świata. Dla wielu z nich stał się wyznacznikiem kobiecości, wyrażonym w sposobie ubierania się oraz w doborze dodatków i – oczywiście – perfum. Od roku 1983 domem mody zarządza jeden z najbardziej wpływowych projektantów świata – Karl Lagerfeld. Ale wszystko zaczęło się wcześniej, znacznie wcześniej, bo w 19 sierpnia 1883 roku, kiedy to na świat przyszła Gabrielle Bonheur Chanel, zwana Coco.

Książka hiszpańskiej dziennikarki i prawniczki Cristiny Sánchez-Andrade – Coco – jest oszczędnym, a jednocześnie wyrazistym i obrazowym studium psychologicznym kobiety, która przekuła swój zamysł piękna w nieśmiertelną wizję wolności i elegancji stroju i stylu. W powieści główną rolę odgrywa Coco jako kobieta charyzmatyczna, genialna, o niezwykle silnym i trudnym charakterze, kobieta wśród tłumu ludzi – ale samotna i nierozumiana. Nie jest to obraz wielkiej, odnoszącej sukcesy projektantki mody, nie znajdziemy w nim zamysłu towarzyszącego powstawaniu strojów czy perfum Chanel, ale portret kobiety, której całym życiem była praca połączona z nieustającym pragnieniem doświadczania i kreowania doskonałego piękna. Samotność kobiety, która nienawidziła wolnego czasu, stała się pryzmatem dla eleganckich, prostych i kobiecych projektów, przez które przenika doświadczenie trudnego dzieciństwa i wymuszonej przezeń skromności, niejednokrotnie skrywanej pod płaszczykiem impulsywności i śmiałych wyzwań oraz wyjątkowych oczekiwań względem innych ludzi.
Jest to portret surowy – ale o doskonałym materiale – nieśmiertelnej Mademoiselle. Portret kobiety – tytana pracy i geniusza wizjonerstwa.

O modzie:
„Teraz jedynym dylematem projektantów wydaje się długość sukienki. Haute couture skończyła się z chwilą, gdy zabrali się do niej mężczyźni, którzy nie lubią kobiet”.

O krytykach:
„Najpierw powinni pójść do szkoły krawieckiej i nauczyć się podstaw kroju”.

O Pierze Cardinie:
„Naprawdę bardzo sympatyczny chłopak, mówię serio, tyle ze najprawdopodobniej zarżnie modę do reszty”.


O Pacu Rabbane (…):
„Widzę go raczej w przemyśle metalurgicznym”.


O Cristobalu Balenciadze:
„On jeden do czegoś się nadaje”.

O wolnym czasie:
„Nienawidzę go, tak samo jak domków na wsi i jeziorek z łabędziami srającymi do wody”.

O samotności:
„Czasem mam ochotę zadzwonić po policję tylko po to, żeby ktoś dotrzymał mi towarzystwa”.

O życiu:
„Bieg na tysiąc metrów do grobu”.

O śmierci:
„Nie boję się śmierci, boję się być nikim”.

„Mademoiselle – powiedziała szefowa słynnego magazynu – w pani wieku to chyba niezdrowo, jeszcze nam tu pani umrze na tej podłodze”. Coco, spoglądając na nią sponad przyciemnionych szkieł i ssąc skaleczony szpilką palec, odparła: „Niech pani posłucha, ja w ogóle nie zamierzam umierać, ale jeśli umrę, to cóż, po prostu umrę”.


Cristina Sánchez-Andrade Coco

Prześlij komentarz