Wyjątkowo przyjemny świąteczny „Podarunek”

czwartek, 23 grudnia 2010

W wirze przedświątecznych obowiązków znaleźć chwilę czasu na spokojne przeczytanie książki, to prawie jak znaleźć skarb. Czasami udaje się, ale tak na marginesie – w trakcie jazdy autobusem, tramwajem lub pociągiem po świąteczne prezenty dla osób, których chcemy czymś obdarować. Kupujemy ciepłe wełniane rękawice, szalik, sweter, coś praktycznego, coś, co sprawi wyjątkową przyjemność, płytę z muzyką lub filmem, a może coś, czego obdarowany z różnych względów sam by sobie nie kupił. I oczywiście kupujemy też książki. Praktyczne jak książki kucharskie, i takie, które sprawiły nam kiedyś wyjątkową radość swoją opowieścią, a które teraz chcielibyśmy komuś podarować. W trakcie takich zakupów, trudno czasami sobie odmówić kupna nowej książki, właśnie takiej do czytania w biegu, w trakcie, kiedy świąteczne ciasto piecze się w piekarniku, albo kiedy czekamy aż wystygnie, żeby polać je czekoladową polewą i udekorować złotymi gwiazdami z marcepanu.

W wir tegorocznych prac świątecznych dostał się Podarunek. Właściwa książka we właściwym czasie.
Jest to szósta powieść irlandzkiej pisarki Cecelii Ahern, autorki głośnego bestsellera PS Kocham Cię!

Gdyby ktoś wczesnym świątecznym porankiem przeszedł się wzdłuż cukierkowej fasady podmiejskiego osiedla, zauważyłby, że tamtejsze domy w swojej błyszczącej chwale przypominają poowijane w papier paczki spoczywające pod choinkami w ich wnętrzach. Każdy skrywa w sobie tajemnice. Pokusa, żeby pomajstrować przy opakowaniu, równa się chęci, by zerknąć przez szparę między zasłonami na rodzinę w gorączce świątecznego poranka; pochwycić chwilę skrywaną prze wścibskimi oczami. Na zewnątrz, w kojącej, acz niesamowitej ciszy, która zapada co roku w ten jeden jedyny dzień, domu stoją ramię w ramię niczym kolorowe ołowiane żołnierzyki: piersi wypięte, brzuchy wciągnięte, dumnie bronią zawartości.
W świąteczny poranek domy to skrzynie skarbów wypełnione ukrytymi prawdami.


Cecelia Ahern Podarunek

Prześlij komentarz