"42 Listy Miłosne"

niedziela, 13 lutego 2011

Ze wstępu –
Czwartego maja 2000 roku byłam jedną z milionów osób, które otworzyły e-mail z tematem „Kocham Cię” zawierający załącznik „List miłosny dla Ciebie”. Wprowadzony do sieci przez filipińskiego hakera wirus w postaci listu miłosnego „Love Bug” najpierw pojawił się w Hongkongu, a potem szybko rozprzestrzenił się na Europę, następnie na Stany Zjednoczone, infekując serwery; usuwanie skutków kosztowało firmy szacunkowo miliard dolarów.
W Wielkiej Brytanii dosięgnął zarówno Izbę Gmin, jak i Izbę Lordów, doprowadzając do wyłączenia poczty elektronicznej na kilka godzin. „Wiadomość zauważono przed lunchem. Ktoś przesyłał wyrazy miłości, a tego rodzaju wiadomości wielu z nas nie spodziewa się tutaj” – stwierdził zastępca woźnego Izby Gmin w tym czasie. Nasuwa się pytanie: jacy ludzie spodziewaliby się dostać taką wiadomość?

(…)
Chociaż został złapany, filipiński haker nie był bałwanem. Zaobserwował naszą zbiorową tęsknotę za wyrażeniem czegoś tak eterycznego, ze nie zawsze jest to możliwe, i ze zdolnością przewidywania zwabił nas do siebie z fałszywą obietnicą słów. Słowa bowiem czynią możliwym wszystko. Poprzez słowa nawet nasze najbardziej żarliwe pragnienia mogą zostać spełnione.
W ciągu ostatniego roku Joshua Knelman i ja poprosiliśmy niektórych z naszych najbardziej cenionych pisarzy, by wykorzystali swoje umiejętności do napisania listu miłosnego. Chodziło nam o wskrzeszenie tego zanikającego zwyczaju i przypomnienie, jak uwodzicielskie są słowa. Wytyczne były umyślnie proste. Każdy tekst musiał być zaadresowany do kogoś (albo czegoś) i charakteryzować się podwyższonym poziomem uczuć. Rezultatem jest rodzaj montażu – obraz tego jak wygląda miłość w dwudziestym pierwszym wieku; kolaż metod i nastrojów.
Nie znajdziesz tutaj nadmiernej uczuciowości, chociaż na pewno nie zachęcaliśmy do tego. Jest sporo humoru, niemała dawka sarkazmu i ogromny żal. Nie byliśmy zbytnio zaskoczeni stopniem mroku w niektórych z tych listów, ale nieco zdziwiło nas to, jak wiele przedstawia miłość jako uczucie, które rozwija się poprzez nieobecność, odrzucenie albo śmierć. Kilka z nich nie obejmuje nawet drugiej osoby; część przybiera formę przeprosin.
Łączy je to, że wszystkie są utworami literackimi, chociaż niektóre być może zostały zainspirowane przez rzeczywiste wydarzenia. Każdy jest jedyny w swoim rodzaju, co dowodzi nie tylko niewiarygodnej twórczej różnorodności naszych czołowych pisarzy, ale także zawiłego wyrafinowania miłości, i każdy – jak przypuszczam – zdoła Cię wzruszyć.

Rosalind Porter, kwiecień 2007


Fragmenty listów:

Margaret ATWOOD

Zwykle można mnie dostrzec w barze Mercurio, placówce, którą wybrałam w hołdzie dla mego patrona wśród bogów, Merkurego, inaczej Hermesa. Jest on władcą komunikacji i uroku
(…). Moim drugim patronem jest Afrodyta, bogini Miiiłości. To może być kłopotliwe, jako ze oni dwoje nie żyją ze sobą za dobrze. Dla Hermesa tarzanie się w sianie jest tylko tarzaniem się w sianie, po którym rusza w drogę, nie roniąc żadnych łez. Jeśli będzie musiał udać sprytnie zatracenie się w miłości, uda, ale tylko tym to będzie – sprytnym udawaniem. Opis jest dla niego celem samym w sobie: nie bez powodu nazywany jest Tańczącym Królem Przymiotnika.
Afrodyta natomiast jest purystką. Dla niej miłość jest poważna do znudzenia. W razie potrzeby popchnie swoich wielbicieli aż do stosu pogrzebowego.


Juli ZEH

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Mogliśmy być szczęśliwi, gdybyśmy tylko się spotkali. Dzień, w którym się nie spotkaliśmy, był piękny. Ulewny deszcz w czasie, kiedy tylko ten deszcz trzymał razem niebo i ziemię. Schroniłeś się w kawiarni, ja też usiadłam przy oknie w cieple. Był to sezon grogu i piernika imbirowego. Bawiliśmy się w poznawanie naszych przyszłych losów poprzez lanie roztopionego wosku świecy do wody. Przyszłość składała się z płaskich czerwonych kropelek pływających na powierzchni szklanki wody mineralnej. Kobieta przecięła tę salę małymi krokami, trzymając pełną filiżankę obiema rękami. To było piękne.


Jeanette WINTERSON

10) Targ rybny. Rialto. Noc
Dwaj chłopcy uderzają w bębny rekami, które poruszają się tak szybko, że się rozmazują. Mężczyzna siedzący przy stoliku sprzedaje bilety na koncert dziś wieczorem. Mafioso rozmawia przez komórkę: płaszcz z wielbłądziej wełny, zwykłe dżinsy od Armaniego, buty od Berluttiego, okulary przeciwsłoneczne. Taksówka wodna wypływa z cichym warkotem silnika, nie wiadomo skąd, i go zabiera.
Obracasz się z powrotem ku mnie, z uśmiechem. Lubię to zdjęcie.

1 komentarz