Alice Munro „Widok z Castle Rock”

niedziela, 2 października 2011

Na Widok z Castle Rock składa się dwanaście opowiadań. Każde z nich osnute jest wokół prawdziwych historii z życia rodziny pisarki. Alice Munro – Alice Ann Laidlaw – kreśli opowieści sięgające pierwszej połowy XVIII wieku, oparte na fragmentach odnalezionych notatek, artykułów z archiwalnych gazet oraz starych zapisków. W tytułowym opowiadaniu przedstawia historię podróży statkiem rodziny Laidlawów, ze Szkocji do rodzinnej Kanady. Zdarzenia opisywane, które miały miejsce podczas podróży trudno nazwać prawdziwymi, ale ciężko odmówić im chociażby ziarna prawdy. Być może właśnie tak wyglądała owa podróż życia rodziny. Podróż, która na zawsze miała odmienić losy przyszłych pokoleń. Przez cały XIX wiek śledzimy wydarzenia mogące mieć miejsce, które mogły zmienić kształt obecnego życia. Wspomnienia towarzyszące pisarce z lat dziecinnych, zostały nakreślone w drugiej części książki, zatytułowanej DOM. Wspólna praca rodziców na farmie lisów, stała się centrum wydarzeń dla młodej dziewczyny, kształtując jej pogląd na wartość i znaczenie pracy. W późniejszym okresie, kiedy młoda pisarka będzie musiała podjąć pracę jako służąca i pomoc domowa, jej charakter i wrażliwość staną się wyjątkowo wyczulone na kwestie społeczne, wyobcowanie i przynależność do danej grupy społecznej widzianej przez pryzmat bogactwa bądź ubóstwa.
Nie jesteśmy pewni, czy rzeczywiście Alice Munro mieszkała u bogatej rodziny, czy rzeczywiście otrzymała od pana domu Siedem niesamowitych opowieści Karen Blixen, czy musiała mieszkać w domu-łodzi. Czy jest to tylko fikcja literacka, czy wydarzenia które miały miejsce, nie zmienia to faktu, że opisywane historie muszą oddziaływać na wyobraźnię – zarówno autorki, jak i czytelnika.

Odwzorowywanie rzeczywistości, którego dokonuje Alice Munro, przywodzi na myśl wielobarwny drogi arras. Utkane postacie są wyraziste i posiadają dokładne kształty, a jednocześnie ich charakter wydaje się miękki i delikatny jak wełna – udaje się go dotknąć i poczuć.
Całość tworzy historię utkaną z cienkich nici czasu, który już minął. Czasu, który nigdy nie powróci, ale mimo odległości, pozostaje nadal czymś, co ma wpływ na myśli, decyzje, wydarzenia i życie.
Jak doskonale napisał Juliusz Kurkiewicz w drugim numerze „Książek. Magazynu do czytania” – Jeśli jesteście w stanie wyobrazić sobie udane połączenie romantyzmu Emily Brontë, społecznej wrażliwości Marksa i fascynacji siłą opowieści Szeherezady, uzyskacie pewne pojecie o opowiadaniach Alice Munro.
Wszystkie motywy wykorzystywane przez kanadyjską pisarkę we wcześniejszych opowiadaniach, są również obecne i w tych dwunastu. Nie brakuje tu opisanej wyjątkowo intensywnej relacji pomiędzy córką a ojcem, ani pomiędzy żoną i mężem. Wspomnienia sprzed kilku miesięcy przed ukończeniem książki (Widok z Castle Rock został wydany w 2006 roku) przepełnia lęk i obawa pisarki, przed widmem śmiertelnej choroby. Nawet w takich wyjątkowo ciężkich chwilach, Alice Munro jest bardzo blisko czytelnika.
Przez tych kilka opowiadań przenikają duchy przeszłości. Znajduje się również miejsce dla dobrego ducha czasów teraźniejszych.
Rzadko się zdarza, żeby emocje towarzyszące lekturze były tak naturalne, a opowieści wydawały się być tak prawdziwymi, jak w książkach Alice Munro.
Wyjaśnienie tej naturalnej bliskości przynosi – w pewnej, bardzo ważnej części – Widok z Castle Rock.

Owego wieczoru, kiedy dotarłam do domu, wszystko przebiegało normalnie. Właśnie tamtego lata moje rodzeństwo nauczyło się stawiać pasjanse i robiło to przy każdej sposobności. Brat i siostra siedzieli teraz po dwóch stronach stołu w jadalni z rozłożonymi przed sobą kartkami, dziewięciu- i dziesięciolatkowie, poważni niczym para w podeszłym wieku.
(…)
Siedziałam tak, mrużąc oczy przy słabym świetle, które wpadało przez pobliskie okno, aż w końcu musiałam wstać, by zapalić lampę. Ponownie, przygarbiona, zajęłam miejsce na stołeczku, napełniając umysł zdaniem po zdaniu, wbijając je sobie do głowy tak, by nie musieć rozmyślać nad tym, co właśnie się wydarzyło.
Nie wiem, którą książkę wyjęłam wówczas z biblioteczki. Przeczytałam wcześniej wszystkie. Nie było ich wiele: Słońce mi przyniesie zgubę, Przeminęło z wiatrem, Szata, Śpij w pokoju, Synu, mój synu, Wichrowe wzgórza, Ostatnie dni Pompei. Wzór ten nie odzwierciedlał żadnego szczególnego gustu, i moi rodzice często nie byli tak naprawdę w stanie powiedzieć, skąd wzięły się tu poszczególne tytuły – czy książka została kupiona, czy pożyczona, czy też może ktoś ją tu zostawił.
Musiało to jednak mieć pewne znaczenie, ze na tym życiowym zakręcie chwyciłam za książkę. Bo na kartach książek odnajdywałam przez kolejnych kilka lat moich ukochanych. Byli mężczyznami, nie chłopcami. Byli opanowani i sardoniczni, mieli w sobie coś dzikiego i gwałtownego, całe pokłady posępności. Żaden tam Edgar Linton ani Ashley Wilkes. Nie byli towarzyscy czy uprzejmi.


Alice Munro Widok z Castle Rock

6 komentarzy

  1. Ta pani jest na szczycie mojej listy autorów do odkrycia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Alice Munro to dla szerszego kręgu czytelników – zwłaszcza po 2009 roku – objawienie literatury. Renesans opowiadań.
    Oprócz tomów "Zbyt wiele szczęścia" i "Widok z Castle Rock", jest jeszcze "Uciekinierka". Każdy z nich warto przeczytać z innego powodu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadania akurat uwielbiam - ostatnio Colma Toibina i Johna Updike'a, nie zapominając o Oldze Tokarczuk z naszego podwórka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Proza Olgi Tokarczuk jest niesamowita :)
    A jeśli chodzi o Colma Toibina, to uwielbiam jego "Mistrza" :))

    OdpowiedzUsuń
  5. "Mistrz" był doskonały! Gdy rozmawiałem z Toibinem w styczniu, mówił, że szykuje sztukę teatralną, więc na następną powieść poczekamy pewnie do przyszłego roku...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba arrasowe porównanie ;)

    OdpowiedzUsuń