Nim zapadnie noc, ktoś dostanie kwiaty. Michael Cunningham „By Nightfall”

sobota, 1 października 2011

Michael Cunningham znowu zachwyca! Po bestsellerowych Godzinach, amerykański pisarz na nowo sięga po transpozycje literackie. Bohaterem nowej książki jest mężczyzna po czterdziestce – Peter – właściciel nowojorskiej galerii sztuki, poszukujący doskonałości ukrytych w codziennym życiu. Zakochany w muzyce Brahmsa, Schuberta i Coltrane’a, mężczyzna szuka dzieła skończonego, piękna doskonałego, na którym mógłby oprzeć swoje życie, dzięki któremu zachwyt byłby w stanie być dla niego niekończącym się pokarmem i napojem, gaszącym pragnienie trwania w świetle piękna. Poszukiwania mężczyzny są poparte teorią istnienia w świecie doskonałości ukrytej, takiej, która objawia się wyjątkowo rzadko, nie oczekując przy tym wyjątkowych sytuacji i chwil.
Żona Petera, Rebekka, jest krytykiem literackim. Kobieta pracuje w jednym z prestiżowych pism, zajmujących się promocją i analizą kultury. Ich córka, Bea, wynajmuje mieszkanie razem ze starszą kobietą. Dziewczyna rzuciła studia i wyjechała do Bostonu.
Poukładane życie Petera zaczyna się zmieniać, kiedy do ich mieszkania wprowadza się Myłek – Ethan – młodszy brat żony. Chłopak wrócił właśnie z Japonii, gdzie oddawał się medytacji w shintoistycznej świątyni – tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja powodu wyjazdu Ethana. Prawda – jak się domyślają Rebekka i Peter – jest zupełnie inna. Chłopak może i próbował medytować, lecz pewnie bardziej interesowała go wolność, która pozwoliła na oddawanie się narkotycznej fascynacji.
Teraz chłopak z narkotyczną przeszłością (i teraźniejszością – o czym przekonuje się Peter), chciałby zająć się czymś związanym ze sztuką.
Czy mu się to uda? I czy jego intencje są szczere?

Dla Petera każde spotkanie z Myłkiem, każde jego spojrzenie, wydaje się być czymś, czego ciągle szukał. Piękno zaklęte w młodym chłopaku, zaczyna fascynować dojrzałego mężczyznę. Pocałunek, który wymieniają na plaży, wydaje się być ucieleśnieniem i uobecnieniem piękna doskonałego, zamkniętego i skończonego dzieła sztuki, które dla Petera może się stać ambrozją na dalsze życie. Pośród wszystkich opisywanych dzieł, Myłek stanowi niepokojący i enigmatyczny obraz młodego bóstwa, gotowego na każde wydarzenie, które może nastąpić. Niejasność i amorficzność osobowości chłopaka, budzi w Peterze wyjątkowe uczucie troski i opiekuńczości.
Wyznania miłości, które następują kolejno po sobie, są tyleż romantyczne, co niepokojące i wątpliwie szczere.
Obraz, który się ukazuje w powieści, jest obrazem z noweli Śmierć w Wenecji Tomasza Manna. Dodatkowo Myłek – Ethan czyta Czarodziejską górę. Wielokrotnie jest ukazywany przez autora, jako chłopak, któremu towarzyszy ta książka.

Myłek siedzi naprzeciwko Petera wpatrzony w surowy miejski krajobraz za oknem. Na jego kolanach leży otwarta, ale nieczytana Czarodziejska Góra.*

Następnie:

Myłek zapowiada, że pójdzie do siebie poczytać Czarodziejską górę, i tak po krótkim, niezbyt żarliwym pożegnaniu oddala się z ciężkim tomem, starym Tomaszem Mannem, patronem niemożliwych miłości.

I dalej:

Myłek w samolocie ogląda komedię romantyczną z Czarodziejską górą otwartą na kolanach.

Czy Myłek rzeczywiście czyta Czarodziejską górę? Jest to doskonałe przedstawienie pragnień Petera. Dychotomia dwóch światów – Petera, w którym sztuka pełni rolę absolutu oraz Ethana, dla którego sztuka tak samo jak i absolut – są czymś niefiguratywnym.
Miłość Petera jest rzeczywista i konkretna. Pozostawia głębokie znamiona zarówno w jego zachowaniu, jak i w osobowości. Miłość Myłka – o której istnieniu wielokrotnie przypomina – pozostaje czymś niezidentyfikowanym, rozmytym o charakterze fatamorgany.

W powieści, transpozycje literackie stanowią elementarny czynnik znaczeniowy i interpretacyjny. Już na początku autor w jasnowidzących stwierdzeniach odsłania i tłumaczy intencje bohaterów.

Problem z prawdą polega na tym, ze często jest nudna i banalna.

W kontekście tego zdania należy pamiętać o tym, co na temat zła powiedziała jedna na największych myślicielek XX wieku – Hannah Arendt.

Michael Cunningham w powieści Nim zapadnie noc nakreślił portret trudnej miłości. Trudnej, bo żeby ją zrozumieć należy dotrzeć do jej korzeni.
To także obraz o pragnieniach i poszukiwaniach.
Język powieści może się wydawać zbyt patetyczny i rozbuchany znaczeniowo. Jednakże jest to strumień świadomości, który w swej konstrukcji idealnie oddaje klimat, a temat podkreśla. Tam gdzie jest wymagany opis – tam się znajduje, gdzie jest potrzebny dialog – tam jest.

Nim nadejdzie noc to doskonała powieść. To także literatura, na którą się czeka.

* Wszystkie cytaty pochodzą z powieści.

Prześlij komentarz