Kiedy w rozmowach na temat literatury anglosaskiej, dotyka
się tematu twórczości Henry’ego Jamesa, powstaje w świadomości pewna pusta
przestrzeń, niezapełniona wiedzą na temat jego powieści i nowel. Henry James jest
chyba jednym z najbardziej niedocenionych i nieznanych klasyków literatury w
Polsce. Bardzo często na portalach internetowych i blogach osób piszących o
literaturze, można spotkać lakoniczne teksty dotyczące jego twórczości, lub też
recenzujące jego – najczęściej – powieści. Często też autorzy takich recenzji
przyznają się do tego, że autor nie przemówił na tyle do ich świadomości, żeby
wzbudzić zachwyt i tym samym sięgnąć po kolejną pozycję pisarza. Piętrzące się
trudności z recepcją prozy Jamesa w Polsce, zdają się mieć swój początek w
samej kompozycji dzieł. Zarówno sam temat utworów jak i charakterystyka
bohaterów wydaje się być zbyt drobiazgowa, nagromadzenie szczegółów zbyt duże,
a opisywane detale bez większego znaczenia zarówno fabularnego, jak i
interpretacyjnego. Dodatkowo język powieści jest skomplikowany, zdania
niewyobrażalnie długie, pełne niuansów, inwersji tematycznych i znaczeniowych,
przez co język staje się bardziej hermetyczny i niezrozumiały. Spotkałem się
również z zarzutami zbytniej idealizacji świata przedstawionego, olbrzymiego dystansu,
jaki wytwarza powieść względem czytelnika oraz barier, prawie niemożliwych do
pokonania w przypadku próby interpretacji charakterów i zachować bohaterów
powieści Jamesa.
Rzeczywiście, należy przyznać rację czytelnikom w tym
zakresie, w którym wspominają oni o trudnościach w odbiorze prozy pisarza.
Wszystkie powieści, które wyszły spod pióra Henry’ego Jamesa wymagają od
czytelnika wyjątkowego skupienia i poświęcenia im całej swojej uwagi. James –
jak sam określił w liście do swojego brata Williama – nigdy nie będzie pisarzem
dla mas. Czytelnictwo XXI wieku, bardzo często jest niestety czytelnictwem
masowym, takim, które nastawione jest na stosunkowo szybkie przeczytanie w
miarę prostego tekstu. Proza czytelnika tego wieku powinna zawierać informacje
łatwo przyswajalne i przede wszystkim powinna spełniać wymóg krótkotrwałego
procesu myślowego – co jest niezwykle często podyktowane posiadaniem małego
nakładu czasowego, który ma zostać przeznaczony na przeczytanie owego tekstu. Jeśli
chodzi o twórczość Jamesa – ani w pierwszym, ani w drugim przypadku nie spełnia
ona wymogów współczesnego czytelnictwa… i spełniać nie może. Tak, więc zasada
wygłoszona przez jej autora pozostaje nadal aktualna, pomimo przeszło stu lat
od jej wyartykułowania.
Na całe szczęście to, co ocala twórczość Jamesa od
zapomnienia, to doskonałe ekranizacje jego literatury. Począwszy od The Turn of
the Screw – W kleszczach lęku, przez niezwykły Portret damy w reżyserii Jane
Campion (1996) i Skrzydła gołębicy (o zaskakującym tytule Miłość i śmierć w
Wenecji) Iaina Softleya z 1997 roku, a kończąc na ekranizacji powieści The
Golden Bowl w reżyserii Jamesa Ivory’ego z roku 2000 (film ten, nie wiedzieć
czemu otrzymał polski tytuł Złota).
Należy pamiętać, iż nośnik obrazu jest
niezwykle silnym i atrakcyjnym bodźcem również dla współczesnego czytelnika.
Nie jest też tak, że Henry James jest zupełnie w Polsce
nieczytany. Ma on swoje wąskie grono zagorzałych odbiorców, którzy co pewien
czas wracają do swoich ulubionych tekstów – przykładem może być znacząca i
ciągle rosnąca popularność powieści Portret damy, która była wielokrotnie
wydawana przez różne wydawnictwa. Zeszły rok wydaje się pozostawać wyjątkowym,
jeśli chodzi o polski przekład późnych powieści pisarza. W pierwszej połowie
roku (19 kwietnia) wydawnictwo Prószyński i S-ka wydało nigdy wcześniej
nieprzetłumaczoną powieść autora Placu Waszyngtona, zatytułowaną Złota czara.
Niespełna pół roku później, bo 13 października, nakładem tego samego
wydawnictwa ukazała się inna powieść autora, również po raz pierwszy w polskim
tłumaczeniu – Skrzydła gołębicy. Obie powieści należą do trzeciego okresu
pisarskiego Henry’ego Jamesa, zwanego „fazą główną”, do której oprócz tych
dwóch wymienionych należy jeszcze powieść Ambasadorowie z 1903 roku. Twórczość
Jamesa z tego okresu zaliczana jest przez historyków i literaturoznawców do
najbardziej złożonej i skomplikowanej znaczeniowo w perspektywie całej jego
twórczości pisarskiej.
Również w zeszłym roku ukazała się w Polsce wyjątkowa
pozycja, dotykająca problemu recepcji Henry’ego Jamesa na świecie – jako
pisarza, estety, członka rodziny, badacza relacji międzyludzkich i społecznych
modeli, ludzkiej psychiki i modelu zachowań, a nade wszystko kosmopolity o
duchowości i etyce pozbawionej religijnego dogmatyzmu.
Książka pani profesor nauk humanistycznych Mirosławy
Buchholtz, zatytułowana Henry James i sztuka auto/biografii, odsłania nie tylko
warsztat pracy pisarza, ale także jego zamiłowania, zainteresowania oraz
inspiracje. Pokazuje Henry’ego Jamesa pośród uwarunkowań ekonomicznych oraz
rodzinnych, a przez to także emocjonalnych. Jeśli czytelnikowi dzieł Jamesa
zależy na bliższym poznaniu środowiska, w jakim żył, rozwijał się i tworzył
autor doskonałej noweli Daisy Miller, ta książka powinna być dla niego lekturą
obowiązkową. Pomoże poznać i zrozumieć mechanizmy, jakie działały wokół Jamesa
i odkryć człowieka, któremu zawdzięczamy pojęcie centralnej świadomości w
dziele literackim.
Warto wspomnieć również o innej książce pod redakcją pani
profesor, która została opublikowana w roku 2005 przez Wydawnictwo Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika w Toruniu. Filmowe gry z twórczością Henry’ego Jamesa – bo
taki tytuł nosi wspomniana książka – zawiera doskonałe teksty siedemnastu
wykładowców akademickich, analizujące ekranizacje dzieł autora Bostończyków.
Obydwie książki gorąco polecam:)
Gorąco polecam Ci książkę "Autor, autor" Davida Lodge'a. Zbeletryzowany zapis ostatnich lat Jamesa.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak "Mistrz" Toibina. Z tych dwóch powieściowych portretów zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu właśnie "Mistrz".
OdpowiedzUsuń